"(...) Z przeziębienia złapanego w połowie marca 1922 roku wkrótce rozwinęło się ciężkie zapalenie płuc. Karol od początku miał świadomość, że już się z tej choroby nie podniesie. Równie jednak świadomie ofiarowywał swoje fizyczne i duchowe cierpienie w intencji wszystkich swoich dawnych poddanych. "Cierpię, aby wszystkie moje narody znowu się razem zeszły" - mawiał.
Chory codziennie (z łóżka) słuchał Mszy Świętej i przyjmował Komunię Świętą. W chwilach największych cierpień słyszano, jak mówił: "Jak to dobrze, że można ufać Najświętszemu Sercu Jezusa. Inaczej byłoby to wszystko nie do wytrzymania". Gdy gorączka i nieustający kaszel uniemożliwiał cesarzowi towarzyszenie na głos modlitwom, wówczas cesarzowa Zyta przysuwała do jego oczu obraz z Najświętszym Sercem Jezusowym i szeptała do jego uszu modlitwy.
Koniec nastąpił w sobotę, 1 kwietnia 1922 roku. Jego ostatnie słowa brzmiały: "Niech się stanie wola Twoja!", i na koniec: "Jezus! Jezus! (...)".
Chory codziennie (z łóżka) słuchał Mszy Świętej i przyjmował Komunię Świętą. W chwilach największych cierpień słyszano, jak mówił: "Jak to dobrze, że można ufać Najświętszemu Sercu Jezusa. Inaczej byłoby to wszystko nie do wytrzymania". Gdy gorączka i nieustający kaszel uniemożliwiał cesarzowi towarzyszenie na głos modlitwom, wówczas cesarzowa Zyta przysuwała do jego oczu obraz z Najświętszym Sercem Jezusowym i szeptała do jego uszu modlitwy.
Koniec nastąpił w sobotę, 1 kwietnia 1922 roku. Jego ostatnie słowa brzmiały: "Niech się stanie wola Twoja!", i na koniec: "Jezus! Jezus! (...)".
Tekst zamieszczony w "Nszym Dzienniku", w numerze 3 (3934) z dnia 5-6 stycznia 2011r.:
Fotografia pochodzi ze strony: