sobota, 18 sierpnia 2012

Siostra Łucja

"Pewnego razu szliśmy z naszymi owieczkami po drodze, na której znalazłam kawałek sznura od wozu. Podniosłam go i dla żartu owinęłam sobie ramię. Odczułam, że sznur sprawia mi dotkliwy ból. Powiedziałam wtedy do moich kuzynów: "Słuchajcie, to boli, moglibyśmy się nim wiązać i nosić go na sobie jako znak umartwiania się z miłości do Jezusa". Biedne dzieci przytaknęły memu pomysłowi i każdy z nas po przecięciu sznura na trzy części owiązał go sobie wokół bioder. Czy to ze względu na grubość i szorstkość sznura czy też dlatego, ze za mocno go związaliśmy, ten rodzaj pokuty sprawiał nam okropny ból. Hiacynta często nie mogła się z tego powodu powstrzymać od łez. Gdy mówiłam, by sznur zdjęła, odpowiadała przecząco: "Nie ja nie chcę go zdjąć. Ja chcę złożyć tę ofiarę Panu Jezusowi na zadośćuczynienie i za nawrócenie grzeszników". Innym razem bawiliśmy się zbieraniem po murach chwastów, które, gdy się je ściska w rękach, wydają trzask. Hiacynta urwała wtedy niechcąco kilka pokrzyw i dotkliwie się nimi poparzyła. Czując ból, ścisnęła je jeszcze bardziej w rękach i powiedziała do nas: "Patrzcie, znalazłam nowy sposób, aby czynić pokutę".

 
Tekst pochodzi ze strony:
http://www.sekretariatfatimski.pl/fatimscy-bogosawieni/128-fatimscy-wizjonerzy

Fotografia pochodzi ze strony: