
"Patrzmy pod Krzyż Zbawiciela. Kogo tam widzimy? Matkę Jego Najśw., Jana św. i kilka
niewiast. Gdzie zaś uczniowie? Gdzie ci, którym Chrystus P. powierzył tajemnice królestwa niebieskiego,
z którymi tak poufale obcował, których tak czule umiłował? Dla bojaźni Żydów opuścili Mistrza swego, nie
stanęli w Jego obronie, wszyscy się ukryli, bo słabi są i nędzni. Oto nowy dowód niedołężności człowieka,
nowy znak nieudolności do dobrego. Nieraz się zdarza, że człowiek uczyniłby coś dobrego, stanąłby
w obronie prawdy Bożej, ale cóż słaby jest, wzgląd ludzki go zwycięża. Jeżeli zaś czujemy naszą słabość,
jeżeli krzyż Chrystusów przypomina nam ją, jeżeli widzimy, że nie jesteśmy w cnocie silniejsi niż
Apostołowie, jakżeż nie uciekać się nam z prośbą o pomoc do Tego, który nas skutecznie wesprzeć może.
W codziennem życiu, przy pracy fizycznej, czy duchowej prosimy o pomoc współbraci naszych, gdy sami
sobie rady dać nie możemy. Kiedy się staramy o jakie stanowisko, a gdy prośba nasza nie wystarcza, wtedy
szukamy protekcji u osób wpływowych. Czyż więc niesłuszną jest rzeczą w życiu duchownem, gdzie
jesteśmy słabemi dziećmi, udawać się z prośbą o pomoc do potężnego a kochającego nas Ojca, który jest
w niebie? Lecz i w rzeczach doczesnych od kogo możemy spodziewać się lepszego wsparcia, niż od Boga,
w którego ręku spoczywają rządy całego świata".
Tekst pochodzi ze strony:
http://wenanty.pl/wp-content/uploads/2016/07/Czy-modlitwa-jest-potrzebn%C4%85.pdf
Fotografia pochodzi ze strony:
http://seminariumfranciszkanskie.pl/nasze-zycie/archiwum/nasze-zycie-111/niezwykle-zwyczajny/